niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 6

Hej! Oto kolejny rozdział ,mam nadzieję,że się spodoba :) Zapraszam do czytania!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

******

Przebudziłam się o 7.Mimo że próbowałam zasnąć,nie dałam rady.Leżałam i myślałam o wczorajszym wieczorze.Najpierw to karaoke.Nadal nie mogę  uwierzyć,że naprawdę zaśpiewałam.Wygrałam ze swoim strachem.Zrobiłam krok w stronę nowej Hermiony Granger.Ale był jeszcze jeden powód dlaczego ciągle myślałam o tym występie.Tym powodem był ON i jego piękne szare tęczówki.Patrzył na mnie tak,jakbym była jedyną dziewczyną w klubie,jakbym była najpiękniejszą dziewczyną na świecie,jakbym była wyjątkowa.To było dziwne,ale też miłe i takie magiczne uczucie.Gdy patrzyłam w jego oczy czułam jakbym go znała od dawna.Czułam też,że jest dobrym człowiekiem i na pewno byłabym przy nim bezpieczna. Jednak to co się potem zdarzyło było jeszcze dziwniejsze.Pansy Parkinson.Ślizgonka ,która w szkole uprzykrzała mi życie, teraz śpi na dole w moim salonie.Nie wiem czemu postanowiłyśmy z Ginny jej pomóc,ale gdzieś w środku mnie jakiś cichy głosik podpowiada mi,że dobrze zrobiłyśmy.Owszem miałam obawy czy się dogadamy z Pansy,czy nadal będzie dla nas niemiła,ale byłam gotowa się z tym zmierzyć.Znów spojrzałam na zegarek.Dochodziła 8.Pora na śniadanie.Szybko wykonałam poranną toaletę,związałam włosy w kucyk,założyłam moje ulubione szorty,bluzkę i zeszłam na dół.W drodze do kuchni zajrzałam do salonu.Pansy nadal spała,więc poszłam przygotować śniadanie.Gdy kończyłam robić kanapki do kuchni weszła Ginny i Pansy.O dziwo Pansy miała na sobie moje szorty i koszulkę Rudej,która chyba zobaczyła moje zdziwione spojrzenie,bo powiedziała:
-Hej,pożyczyłam jej nasze ubrania.Przecież nie będzie cały dzień w piżamie.
-Faktycznie zapomniałam przyszykować Ci jakieś ubranie Pansy.Dzięki Ginny,że o tym pomyślałaś.No,ale nie stójcie tak.Zrobiłam śniadanie.
Usiadłyśmy we trójkę przy stole.Rozmowa niezbyt się kleiła,więc jadłyśmy w milczeniu.Po śniadaniu postanowiłam pozmywać,a Ginny przeglądała Proroka.Czarnowłosa siedziała i patrzyła na swoje dłonie.Widać,że chciała coś powiedzieć,ale się bała.Nie chciałam na nią naciskać,więc spokojnie skończyłam zmywać,nalałam sobie soku i usiadłam przy stole.Wtedy Pansy się odezwała.
-Dziękuję Granger.Tobie również wiele zawdzięczam Weasley.Dziękuję za wszystko.
-Hermiona-odpowiedziałam,a Pansy spojrzała na mnie dziwnie-Mam na imię Hermiona.
Ruda zaśmiała się,a później dołączyła do niej Pansy.Atmosfera od razu stała się milsza.Każda z nas przestała się już tak stresować.Nagle nie wiedzieć czemu powiedziałam,że Pansy może u mnie zostać ile chce.Ślizgonka była zdziwiona.Widać było,że zastanawia się nad odpowiedzią.
-Nie chcesz zostać,bo boisz się,że wszyscy w Hogwarcie będą gadać,że się z nami zadajesz?Boisz się o swoją reputację?-powiedziała trochę urażonym tonem Ginny-Spokojnie, nikt się o tym nie dowie.
-To nie o to chodzi.Po prostu ja przez tyle lat byłam dla Was,łagodnie mówiąc,niemiła.A Wy tak po prostu mi pomagacie.Ja się teraz naprawdę głupio czuję.Przepraszam za te wyzwiska i wszystkie złe rzeczy.Wybaczycie mi?
Wystarczyło jedno spojrzenie na Rudą i już wiedziałam,że pomyślałyśmy o tym samym.Pansy nie jest taka zła.Jest całkiem fajna jak na Ślizgonkę. Nie kontrolowałam siebie w tamtym momencie,bo podeszłam i ją przytuliłam.Po chwili Ginny zrobiła to samo.Tym gestem zakopałyśmy topór wojenny,a Pansy zgodziła się zostać u mnie 7 dni.
Zapowiadał się ciekawy tydzień.

******
Poranna mgła otaczała jedną z nieciekawych dzielnic Londynu.Obdrapane ściany budynków,wszędzie graffiti i wulgarne wyrazy,nieciekawe typy kręcące się po ulicach.To nie było miejsce,gdzie Ron chciałby się znaleźć.Ale musiał tu przyjść.Takie miejsce spotkania ustalił Jerry.Po chwili Rudzielec skręcił w  lewą uliczkę i ujrzał znajomą postać.
-Masz to co zawsze?-spytał Ron.
-Mam to,a nawet coś extra.Pytanie tylko czy ty masz kasę?-odpowiedział Jerry.
Po chwili Ron podał mu kopertę,a w zamian dostał mały woreczek z białym proszkiem.

******