czwartek, 31 października 2013

Rozdział 2

Długo mnie tu nie było. Niestety nauczyciele nie odpuszczają mam masę nauki. Dziś kolejny krótki rozdział. Chyba wolę publikować takie krótkie teksty. Przynajmniej na razie tak będzie. Później może połączę  je w kilka dłuższych. Musicie zadowolić się tym co jest ;))
Miłego czytania!:)
                                               *****************************
Po wyjściu Wybrańca Ron długo siedział w swoim pokoju.Minuta po minucie analizował to co się wydarzyło.Na jego twarzy malował się strach,złość.Kiedy za oknem zaczęło się ściemniać zszedł na dół do salonu.Zastał tam Harrego czytającego Proroka.
-Piszą coś ciekawego? -spytał Rudy nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
-To co zawsze,czyli same kłamstwa.Znów nie ma żadnej wzmianki o wydarzeniach z Ministerstwa.Nie wiem jak udało im się to zataić -odparł Harry- Po Twojej minie widzę,że nie przyszedłeś rozmawiać o tych bzdurach,które wypisują,prawda?-Złoty Chłopiec odłożył gazetę na bok.
-No tak.Masz rację.Przyszedłem,żeby Cię przeprosić.Zachowałem się jak dupek.Obiecuję,że to się więcej nie powtórzy-wyznał Rudy.
-Nic mi nie obiecuj.To nie mi niszczysz życie tylko sobie,ale jestem Twoim przyjacielem,więc nie chcę żebyś dalej brał to
 świństwo.Czemu znowu wziąłeś?-Harry uważnie przypatrywał się przyjacielowi.
-Chodzi o to,że ja nie wiem co mam robić.Nie wiem jak zdobyć Hermionę.Nie wiem jak Ci pomóc po śmierci Syriusza.To wszystko mnie przerasta.Kiedy biorę to wszystko znika.Świat staje się lepszy,rozumiesz? Wtedy czuję się jak...jak ktoś przed kim nie ma żadnych przeszkód.Wydaje mi się,że wszystko mi się uda.A potem znowu nadchodzi bezdradność. Znów jestem nikim- odpowiada Ron chowajac twarz w dłoniach.
-Nie jesteś nikim.Jesteś wspaniałym przyjacielem,a to już coś.Mogę Ci pomóc uporać się z nałogiem.Tylko czy Ty tego chcesz?
-Chcę tego.Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Co tak bardzo chcesz synku?-do salonu weszła pani Weasley.
-Właśnie mówiłem mu,że chciałbym zostać aurorem-skłamał Rudy.
-To świetnie,że tak poważnie myślcie o przyszłości,ale teraz wolałabym,żebyście pomogli mi przygotować kolację-z kuchni dobiegł ich
 ,nie znoszący sprzeciwu, głos Molly. Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i niechętnie ruszyli do kuchni.

                                               ******************************

Co tu robił ten Ślizgon? I to z Ginny? Rozglądałam się w poszukiwaniu jakiejś kryjówki,bo nie chciałam ,żeby mnie zobaczyli.Niewiele  myśląc ukryłam się za drzewem.Przesuwałam się pomału bliżej,żeby dowiedzieć się o czym rozmawiali.Wiedziałam,że nie powinnam,ale to Ślizgon ,a na dodatek kumpel Tlenionej Fredki.Coś musi być na rzeczy.
-Dziękuję,że tak się o mnie martwisz,ale proszę Cię idź już,Blaise. Jeszcze ktoś nas nakryje i będą kłopoty - nieśmiało mówiła Ginny.
-Jakby co wiesz, gdzie mnie szukać-odpowiedział Blaise i odszedł.
To dziwne.Spotkali się,ale obyło się bez wyzwisk,kłótni i śmiertelnych zaklęć.Tak,coś się święciło,a ja musiała się wszystkiego dowiedzieć.Miałam już nawet pewien plan.Ruda nadal stała w tym samym miejscu i spoglądała w dal.Postanowiłam działać.
-Cześć Ginny.-przywitałam się z nią-Nareszcie Cię znalazłam.Czemu nie powiedziałaś,że wybierasz się nad jezioro?Wiesz jak bardzo lubię to miejsce.
-Heej.Yyy..no,wiesz chciałam sama się przejść- odpowiedziała szybko Ruda- Długo stałaś za drzewem?
-Za jakim drzewem?O czym mówisz?
-Hermiono, czy Ty myślisz,że jestem aż tak głupia?Widziałam kawałek Twojej koszuli wystającej zza drzewa.-powiedziała Ginny i groźnie na mnie spoglądała.-Dużo słyszałaś?
-Niewiele.Przepraszam Cię.Nie powinnam- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.Byłam przygototwana na wybuch złości ,lecz zamiast tego usłyszałam jej perlisty śmiech. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
-No co tak patrzysz?Nie jestem na Ciebie zła.Ja chyba też bym podsłuchiwała,gdybym zobaczyła Cię z Malfoy'em-powiedziała Ruda i znów wybuchnęła śmiechem,a ja śmiałam się razem z nią.Kiedy przeszła nam głupawka znów zaczęłam temat jej spotkania ze Ślizgonem
-Powiesz co chciał Blaise?
-Tak,już dawno powinnam to zrobić.Przyszedł tu,żeby spytać jak się czuję.Bo widzisz,on...mi pomógł.
Znów spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
-Czy Ty musisz tak na mnie patrzeć?Blaise okazał się miłym i sympatycznym Ślizgonem-odpowiedziała Ginny-Jak dalej będziesz tak spoglądać to Ci nic nie powiem.
-Okej,już będę grzeczna-powiedziałam to i usiałam  wygodnie na trawie.Po chwili Ruda usiadła koło mnie.
-Nie wiem od czego zacząć.To jest dla mnie trudne.Będę musiała to przeżyć jeszcze raz.Proszę Cię tylko o jedno nie przerywaj mi-kiwam głową na znak,że się zgadzam,więc Ginny zaczyna mówić:
-Około tygodnia po wydarzeniach w Ministerstwie poszłam się przejść nad jezioro.Chciałam się przejść,pobyć sama.Ty,Harry i Ron nie byliście zbyt rozmowni.Z resztą ja też wtedy żałowałam,że Syriusz zginął,bo go bardzo lubiłam.No,ale do czego dążę.Zasiedziałam i było już sporo po ciszy nocnej. Szłam jak najciszej,żeby nie przyłapał mnie woźny.Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i przyłożył mi rękę do ust.Próbowałam się wyrwać,ale nie dałam rady.Zostałam wciągnięta, do którejś z klas na 3 piętrze. Czułam już rękę mojego napastnika nad bluzką,więc znowu zaczęłam się wyrywać- na twarzy Rudej pojawiły się łzy-I wtedy zjawił się Blaise.On mnie uratował.Zaprowadził mnie do swojego dormitorium,zaopiekował się mną.To dzięki niemu nie stało się nic gorszego-zakończyła cicho Ginny.
Po raz pierwszy od paru lat nie wiedziałam co mam odpowiedzieć,więc po prostu przytuliłam ją.Długo jeszcze płakała,a ja cierpliwe czekałam aż się uspokoi.Widocznie męczyło ją to od dawna,a ja nic nie zauważyłam.Nie zasługiwałam na miano jej przyjaciółki. Kolejną rzeczą,którą musiałam zmienić w tym roku był czas dla przyjaciół. W tamtym momencie myślałam tylko o jednym:już nigdy nie pozwolę ich skrzywdzić..

środa, 16 października 2013

Rozdział 1

Na początku chcę podziękować za wszystkie wejścia na bloga.Choć jest ich mało to strasznie mnie motywują ;) Dziękuję ;*

Dzisiejszy rozdział też jest krótki,ale teraz przez naukę  nie mam za dużo czasu na pisanie.Przepraszam za wszelkie błędy.
Miłego czytania!;)

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wyłączyłam budzik i niechętnie wstałam .Od razu poszłam do łazienki. Po krótkiej porannej toalecie ,ubrana w zwykłe jeansy i niebieską koszulę,równo o 10 zeszłam na dół. Z kuchni wydobywał się piękny zapach naleśników. Zatrzymałam się w drzwiach i przyglądałam się rodzicom. Są tyle lat ze sobą, a nadal się tak mocno kochają i rozumieją bez słów. Para idealna. Ciekawe czy ja też będę kiedyś  tak szczęśliwa jak oni?
-Wolisz naleśniki z czekoladą czy dżemem?-z rozmyślań wyrwał mnie ciepły głos mamy.
-Z dżemem-odpowiedziałam i usiadłam przy stole.
-Ginny zaprosiła mnie na weekend ,a ja się  zgodziłam .Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu.
-Oczywiście, że nie. Rozumiemy, że przyjaciele teraz Ciebie potrzebują-odpowiedział tata, a ja wstałam i pocałowałam najpierw mamę, a później tatę w policzek. Cieszyłam się, że mam takich wspaniałych rodziców.
Po śniadaniu i krótkiej rozmowie z rodzicami poszłam na górę, aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Później wzięłam garść proszku Fiuu i wrzuciłam go do kominka. Po chwili byłam już w Norze.

                                                       ******************

Harry siedział zamyślony w pokoju Rona. Jego przyjaciel wyszedł gdzieś bez słowa. Wybraniec  pomyślał, że Rudy znowu popadł w nałóg, ale szybko odrzucił od siebie tę myśl. Teraz miał ważniejsze sprawy do przemyślenia. Głównie myślał o Syriuszu. Najpierw zginęli  rodzice,a teraz on. Życie nie ma sensu.Ponure myśli przerwało wejście Hermiony.

                                                        ******************
Pierwsza przywitała mnie Ginny. Po jej minie widziałam, że nie jest najlepiej.
-Jest na górze w pokoju Rona-powiedziała i poszła do kuchni.
Weszłam na górę pomału chcąc oddalić chwilę rozmowy jak najbardziej się da. Przed  drzwiami wahałam się chwilę.Po chwili otworzyłam drzwi i zobaczyłam Wybrańca siedzącego na łóżko. Bez słowa podeszłam i przytuliłam go. Harry odwzajemnił uścisk. Czułam,że chyba tego potrzebuje najbardziej.Zwykłego przytulenia, obecności drugiej osoby.
-Jak się czujesz?-zaczęłam rozmowę.
-Szczerze? Jak morderca-odpowiedział cicho.
-Harry nie mów tak.To nie Twoja wina.
-Nie oszukujmy się. Oboje wiemy, że to ja zawiniłem. Gdybym nie był tak głupi i nie poszedłbym do ministerstwa on nadal by żył. To ja go zabiłem. Z resztą naraziłem Was wszystkich na niebezpieczeństwo. Nie powinienem tego robić. Jestem mordercą i nikim więcej. Powinienem zginąć razem z nim.
-Posłuchaj mnie uważnie. To nie Twoja wina. I nie mów więcej takich głupot. Skąd miałeś wiedzieć ,że to pułapka? Harry proszę Cię nie obwiniaj się o to. Stało się i nie możesz tego odwrócić, ale jest coś co możesz zrobić. Możesz dalej żyć normalnie .Takie siedzenie nic nie pomoże.Jestem pewna, że Syriusz nie chciałby ,żebyś się tym obwiniał. Wiem,że Cię to boli, ale masz jeszcze mnie, Ginny i Rona. Pamiętaj o tym-powiedziałam i znów go przytuliłam.
-Dziękuję. Za wszystko.
Nagle drzwi otworzyły się, a do środka wpadł Ron. Kiedy zauważył mnie i Harrego wpadł w furię.
-Hermiono ,co ty wyprawiasz? A Ty, Harry, tak rozpaczasz po śmierci Syriusza, zabawiając się z nią?Zawiodłem się na Tobie.
Patrzyłam z niedowierzeniem na Rona. Takie rzeczy mówił mój przyjaciel? Skierowałam się ku drzwiom. Wychodząc powiedziałam:
-Jesteś idiotą Ron, wiesz?
                                               *************************
-Niezły z Ciebie przyjaciel,Harry.
-Ron, co Ty pieprzysz? Między nami nic nie ma. To tylko przyjaciółka, a Ty wpadasz tu i robisz awanturę o nie wiadomo co -odpowiedział zdenerwowany Wybraniec-A może Ty znowu bierzesz?
-Odwal się-odpowiedział ze złością Ron.
-Nie odwalę się.Stary czy Ty wiesz co robisz? Ja dłużej nie będę Cię kryć.Sądzę,że Hermionie to by się nie spodobało-po tych słowach  Harry wyszedł zostawiając Rudego samego ze swoimi myślami.
                                              
                                              *************************

Schodząc opanowałam emocje.Nie chciałam ,żeby Ginny zauważyła moją złość.Ona i tak ma już dużo zmartwień. Weszłam do kuchni,ale nie dostrzegłam jej  nigdzie.Pomyślałam,że pewnie jest nad jeziorem. Zostawiłam na stole karteczkę dla pani Weasley  z informacją gdzie jesteśmy i wyszłam. Po paru minutach byłam już prawie na miejscu. Jeszcze tylko kilka  kroków .Naglę zatrzymałam się i nie wierzyłam własnym oczom. Czego on tu szukał?

czwartek, 10 października 2013

Prolog

Właśnie mijał kolejny upalny dzień sierpnia.Kolejny zmarnowany dzień. Miałam powtórzyć materiał z poprzednich lat,a zamiast tego leżałam na łóżku i gapiłam się w sufit. Nagle usłyszałam ciche pukanie w szybę.Leniwie odwróciłam głowę w stronę okna i zobaczyłam starego Errola.Podeszłam do okna i odebrałam list.Wróciłam z powrotem na łóżko i przeczytałam list od Ginny. Zaprosiła mnie na weekend do Nory. O dziwo nie cieszyłam się z tego powodu. Po śmierci Syriusza wszyscy staliśmy się dziwnie milczący i smutni. Właśnie o tym rozmyślałam zanim dostałam zaproszenie. O śmierci. W wieku 16 lat moją jedyną rozrywką jest nauka.Życie ucieka mi między palcami,bo zamiast z niego korzystać to ja ślęczę nad książkami. Tyle rzeczy mnie omija.Nic dziwnego,że nazywają mnie Panną-Wiem-To-Wszystko.
W głowie usłyszałam cichy głosik,który szeptał ,,pora na zmianę". Z niechęcią stwierdziłam,że ten głosik miał rację.Musiałam się zmienić,zacząć żyć. Nauka nie ucieknie. Życie przecież jest tak kruche,więc szkoda je marnować. Od jutra będę korzystać z życia,będę się uśmiechać, nie pozwolę się obrażać i wyzywać od szlam.Wszyscy zobaczą,że ja też potrafię się bawić i nie przejmować się nauką. Będę taką jaką zawsze chciałam być. Będę nową  Hermioną Granger.
Teraz została sprawa listu.Po rozstrzygnięciu za i przeciw zdecydowałam się na weekend u Ginny.Harry stracił właśnie ojca chrzestnego,a Ruda nie potrafiła go pocieszyć,więc byłam tam potrzebna.Podeszłam do biurka i napisałam na kartce parę słów

                                                                   Będę jutro o 12.
                                                                           Hermiona.
Tym ,krótkim prologiem zaczynam moje pierwsze w życiu opowiadanie Dramione. Mam nadzieję,że się spodoba ;)
Agata.