sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 5

Kolejny króki rozdział.Niezbyt jestem z niego zadowolona,ale lepsze coś niż nic.
 
czytasz=komentujesz
 
********
 
Nie sądziłam,że mi się uda.Że przełamię swój strach.A jednak zrobiłam pierwszy krok w kierunku mojej zmiany.Teraz powinno być już z górki. Nagle cały świat przysłoniła mi burza rudych loków.
-Byłaś wspaniała.Nie wiedziałam,że masz tak piękny głos!-zachwycała się Ginny.-Dlaczego nie mówiłaś,że śpiewasz?
-Nic nie mówiłam,bo uważam,że nie mam jakiegoś wyjątkowego głosu.Dlatego nic nie mówiłam,ale cieszę się,że Ci się podobało.
-Z tego co widziałam to nie tylko mi się podobał Twój występ.Zrobiłaś niezłe show.
-Nie przesadzaj,Ginny.To nie było nic nadzwyczajnego.-postanowiłam zmienić temat-Wracamy już?
-Tak,możemy już wracać.Nie czuję już nóg-odpowiedziała Ruda i razem wyszłyśmy z klubu.Kiedy wyszłyśmy spojrzałam na niebo i zobaczyłam mnóstwo gwiazd.Noc była ciepła,więc zachciało mi się spaceru.
-Ginny,wiem,że bolą Cię nogi,ale zobacz jaka jest przepiękna noc.Wróćmy pieszo do mojego mieszkania.-spojrzałam na moją przyjaciółkę-To niedaleko-dodałam błagalnym tonem.
-Ok,zgadzam się.Ale jutro robisz mi śniadanie-odpowiedziała Ginny i razem ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Obie milczałyśmy i wpatrywałyśmy się w gwiazdy,ale cisza nie była krępująca. Nagle usłyszałam cichy szloch.
-Słyszałaś to?
-A co miałam słyszeć?-odpowiedziała Ruda.
Zatrzymałyśmy się i zaczęłyśmy nasłuchiwać.Z małej uliczki było słychać cichy płacz.Teraz nawet Ginny go usłyszała,bo spytała:
-I co teraz zrobimy?
-Jak to co?Musimy sprawdzić kto tam jest,może potrzebuje pomocy.-odpowiedziałam i bez wahania ruszyłam w stronę ciemnej uliczki.Znów zatrzymałam się ,aby zlokalizować skąd dochodzi płacz. Ktoś siedział niedaleko śmietnika.Gdy podeszłam bliżej okazało się,że to dziewczyna.Zamurowało mnie.Była posiniaczona,miała obdarte ubranie.Z jej prawego kolana spływała krew.Dziewczyna chyba nie zauważyła mnie,bo nadal siedziała i szlochała cichutko.Wtedy do akcji wkroczyła Ginny. Podeszła do dziewczyny i przytuliła ją.
-Chodź z nami.U nas będziesz bezpieczna-odezwała się Ginny. Nie spodziewałam się po mojej wybuchowej przyjaciółce takiej delikatności.Przeważnie Ruda była nieufna wobec nieznajomych,trzyłama ich na dystans.A teraz pocieszała jakąś dziewczynę.
-Tak,to dobry pomysł.Przenocujesz u mnie w domu.-postanowiłam się w końcu odezwać.
-Dziękuję za dobre chęci,ale czy zastanowiłaś się,Granger, kogo chcesz przyjąć do domu?-odezwała się dziewczyna i spojrzała na mnie.Pansy.Właśnie zaprosiłam do domu Pansy.Trudno,stało się.Nie mogłam tak jej zostawić,bo widać było,że ktoś ją skrzywdził. Spojrzałam na Ginny.Lekko pokiwała głową.W jej oczach wyczytałam,że ona również chce pomóc Parkinson. Chyba wpływ na jej decyzje miało to co ona sama przeszła.
-Już odechciało Wam się pomocy,prawda?-odezwała się czarnowłosa.
-To,że jesteś Ślizgonką niczego nie zmienia.Nadal chce Ci pomóc.Żadna z nas na tym nie ucierpni.Jedynie ucierpi Twoja ślizgońska duma.To co idziesz z nami?-mój głos wydawał się spokojny i opanowany,ale w środku rozsadzały mnie emocje.Nie wiedziałam jak się zachowa Pansy.
W jej oczach widać było niepewność,strach i rozpacz.
-Nie dam rady iść.Chyba skręciłam kostkę.-odpowiedziała po paru minutach namysłu.
-Będziemy Cię podtrzymywać.To niedaleko,więc jakoś damy radę-powiedziała Ginny i podała jej rękę.Wzięłam z niej przykład i również podałam rękę Ślizgonce.Kiedy wstawała,z jej ust wydobył się jęk bólu,ale dzielnie stawiała kolejne kroki.Po wędrówce,która zdawała się trwać wieczność dotarłyśmy do mojego domu.W domu nikogo nie było.W kuchni znalazłam kartkę od rodziców.Zostali na tydzień u cioci Sophie.Całe szczęście,że ich nie ma.Będziemy miały więcej czasu do opiekowania się Pansy. Wyjęłam z szafki eliksir słodkiego snu i eliksir  uśmierzający ból.Później przyniosłam jej piżamę. Pansy wykąpała się,przebrała w piżamę,zażyła eliksir na ból kostki i zasnęła od razu w salonie na kanapie.Eliksir nasenny nie był potrzebny.Ruda przykryła Ślizgonkę kocem.Chwilę stałyśmy i patrzyłyśmy jak Pansy spokojnie śpi.
-Chodź Ginny,pora spać.Dziś nic więcej nie możemy dla niej zrobić-objęłam przyjaciółkę ramieniem i poszłyśmy na górę.

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 4

Oto kolejny rozdział. Dziękuję Ci, Eve lin, za komentarz motywujący mnie do dalszego pisania.Ten rozdział jest dla Ciebie!  :)

Przepraszam,że w tym rozdziale zastosowałam trochę inny czas.W końcu zdecyduję się na coś i poprawię wszystkie rozdział.A na razie będzie co ma być ;D
Miłego czytania,
Agata.

czytasz=komentujesz
 
********
 
Budynek klubu Fan Factory  wyglądał jakby był stary i opuszczony. Ale to tylko pozory, bo w środku był to istny raj dla imprezowiczów .Ściany w kolorze beżowym idealnie współgrały z czarnymi kanapami,stolikami i krzesłami przy barze pełnym alkoholu. Neonowe światła były jedynym kolorowy akcentem w klubie.
Draco nie mógł odpędzić się od dziewczyn. Z resztą Blaise też nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Przybycie Ślizgonów wywołało małe zamieszanie w klubie,bo każda chciała zatańczyć choć raz z jednym z nich. Chłopcy jak na urodzonych podrywaczy przystało nie protestowali.Wręcz przeciwnie cieszyli się,że mieli tak wielkie powodzenie.  Jednak nawet Ślizgoni nie mogli tańczyć bez przerwy. Gdy nie mieli już sił ,udali się do baru
- Nie wiem jak Ty,ale ja mam już dosyć tych panienek.
-Nie marudź Diable, gdyby nie ja to żadna na Ciebie nie spojrzałaby-odpowiedział ze śmiechem Draco.
- Dzięki,Ty to zawsze potrafisz mnie ...-urwał nagle Blaise i zaczął wpatrywać się w wejściowe drzwi,przez które niedawno weszła rudowłosa piękność w zielonej sukience.
-Stary,co jest?-zapytał Smok,ale przyjaciel odpowiedział mu dopiero po pewnym czasie.
- Ujrzałem Diablicę.Skradła moje serce.
-Nie pierdol głupot tylko pij.Nie wiem czy wiesz,ale wojna wisi w powietrzu,a Ty mi tu o jakiejś lasce gadasz.
- Goń się smoku.Jak chcesz to zgrywaj zimnego drania.Ja idę na poszukiwania mojej Diablicy.Ale na Ciebie też przyjdzie czas- odpowiedział Blaise i ruszył na poszukiwania nieznajomej, nieświadomy tego,że jeszcze dziś jego słowa się spełnią.
 
********
Ledwo weszłyśmy do klubu,a już zostałyśmy porwane do tańca. Nie spodziewałam się tego. Sądziłam,że nie zwrócę niczyjej uwagi. Tymczasem nie mogłam narzekać na brak zainteresowania.
Po pewnym czasie wyszłyśmy na zewnątrz ,aby zaczerpnąć świeżego powietrza.Gdy wróciłyśmy na salę znów nie mogłyśmy się odpędzić od  adoratorów.Koło północy ruszyłam do baru,aby trochę odpocząć.Nagle zgasły wszystkie światła,a po sali rozniósł się głos DJ'a.
-Panie i panowie nadszedł czas  na karaoke. Za chwilę spośród Was wylosuję jedną osobę,która zaśpiewa dla nas! Osobę , nad którą zapali się niebieskie światło,zapraszam na scenę.
Na sali zapanowała zupełna cisza. Każdy oczekiwał nad kim zapali się światło. Po paru minutach oczekiwaniach światło zatrzymało się...na mnie. To ja miałam wyjść na scenę i zaśpiewać. Uwielbiałam śpiew,ale nigdy nie występowałam przed taką publicznością.Miałaś się zmienić Idź to Twoja szansa odezwał się głosik w mojej głowie,a ja postanowiłam go posłuchać. Po chwili znalazłam się na scenie. Podeszłam do Dj'a i powiedziałam mu jaką melodię ma puścić. MUZYKA 
 
Baby when they look up at the sky
We’ll be shooting stars just passing by
You’ll be coming home with me tonight
We’ll be burning up like neon lights

Be still my heart cuz it’s freakin' out, freakin' out, right now
Shining like stars cuz we’re beautiful, we’re beautiful, right now
You’re all I see in all these places
You’re all I see in all these faces
So let’s pretend we’re running out of time, of time
 Gdy ujrzałam neonowe światła nade mną i dobrze bawiących się ludzi pod sceną, wiedziałam,że wybrałam dobrą piosenkę.
 
********
 
Draco siedział przy barze i pił kolejnego drinka. Właśnie zbliżała się północ, gdy po sali rozległ się głos DJ'a:
-Panie i panowie nadszedł czas  na karaoke. Za chwilę spośród Was wylosuję jedną osobę,która zaśpiewa dla nas! Osobę , nad którą zapali się niebieskie światło,zapraszam na scenę.
Merlinie, ale ci mugole mają rozrywki-pomyślał znudzony Smok.
Jego rozmyślania przerwały wiwaty i głośne okrzyki. Po reakcji tłumu domyślił się, że już znalazła się "ofiara" tej durnej zabawy. Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki melodii, więc Ślizgon odwrócił się w stronę sceny, a to co tam zobaczył zaparło mu dech w piersi. Zgrabne nogi i sukienka podkreślająca kształty przyciągnęły jego wzrok. Długie, proste włosy okalały piękną twarz. A duże oczy hipnotyzowały spojrzeniem. Na dodatek wszyscy na sali byli zachwyceni jej głosem. Dziewczyna roztaczała wokół siebie magiczną aurę. Draco od razu wyczuł,że Jego Bogini  ma coś wspólnego z magią. Niestety nie dane było mu dłużej się nad tym zastanawiać,bo z wybiciem godziny dwunastej Bogini skończyła śpiewać i wtopiła się w tłum ludzi. Smok próbował ją odszukać,lecz zamiast niej napotkał Diabła,który przybity nieudanym poszukiwaniem Diablicy zapragnął wrócić do domu.